Gimnazjaliści i uczniowie Szkoły Podstawowej w Roku Miłosierdzia.2016-03-05  

     Czując głęboko, że tak należy kilku inicjatorów o wielkim sercu, sile i  wyobraźni  przystąpiło do niezwykłej akcji.  Są to: Aleksandra Dreier, Maciej Piechocki, Adrian Ratajczak, Filip Wieczorek, Jakub Waligórski – oraz „dobry duch akcji” - opiekun grupy przygotowującej się do bierzmowania  dk Maciej Drzewiczak OMI
    Sześć paczek, prawie półtora tysiąca kilometrów i ponad osiemdziesiątka białoruskich dzieci zaskoczonych przez rówieśników z Obry. O co chodzi? Członkowie grupy przygotowującej się do bierzmowania zorganizowali zbiórkę artykułów szkolnych dla dzieci z oblackiej parafii w Szumilinie na Białorusi.
Skąd pomysł na taką akcję?
Nasz opiekun opowiadał nam o swoim pobycie na Białorusi. Zaproponował nam, że możemy pomóc dzieciom, które chodzą tam na katechezę. Wystarczyłoby, żeby każdy z nas przyniósł chociaż coś małego – np. blok z kolorowymi kartkami. Pomysł spodobał się wszystkim... pomyśleliśmy jednak, że inni też chcieliby pomóc. Zrobiliśmy, więc zbiórkę w naszej szkole.
Dla kogo przeznaczone są zebrane artykuły?
Trafią one do dzieci, które chodzą na katechezę na terenie parafii Szumilino – nie tylko w samym miasteczku, ale też i w okolicznych wioskach. Dziećmi opiekuje się siostra Julia – szarytka. Szumilino to miejscowość na wschodniej Białorusi, gdzie pracują Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Siostra prowadzi spotkania z dziećmi w samym Szumilinie i sześciu punktach, do których dojeżdża raz w tygodniu. Ma w kontakcie około 84 dzieci w wieku od 5 do ok. 15 lat.
Co najbardziej było potrzebne?
Zbieraliśmy kredki, pisaki, markery, bloki itp. Po prostu przyjmowaliśmy wszystko, co przynosili uczniowie. Tam, zwłaszcza na wioskach, przyda się wszystko.
Jak przebiegała ta akcja?
Od wtorku do piątku chodziliśmy po klasach w podstawówce i gimnazjum.  Również nauczyciele chętnie przyłączyli się do zbiórki. Przez ten czas zebraliśmy dwa kartony przyborów, ale na tym się nie skończyło. Szkoła zgodziła się, żeby pieniądze z dyskoteki i kawiarenki walentynkowej przekazane były na zakup artykułów szkolnych właśnie dla tych dzieci. W sumie udało się dokupić kolejne cztery kartony przyborów.
Jak się czujecie po tej zbiórce?
Bardzo cieszymy się, że mogliśmy pomóc dzieciom. Jesteśmy pewni, że ucieszą się z tego prezentu.
Paczki zostały już przekazane dzieciom?
Jeszcze nie, ale Pan Bóg zatroszczył się sam o transport. Najpierw do Poznania, później przez Siedlce do domu sióstr szarytek w Warszawie... przez przypadek jedna z sióstr mieszkających na co dzień w Szumilinie była właśnie w Warszawie... przez przypadek jeden z ojców przejeżdżał tamtędy na Białoruś (choć nie ugadywaliśmy transportu)... i poszło.  
Czy ta akcja była jednorazowa?
Była to bardzo spontaniczna akcja i może kiedyś ją powtórzymy.



redaktor: Justyna Kramska